W sprawach o wykonywanie władzy rodzicielskiej sąd korzysta z opinii biegłego psychologa, arthritis względzie z opinii rodzinnego ośrodka diagnostyczno-konsultacyjnego (tzw. opinii RODK). Wnioski opinii są wskazówką dla sądu co do oceny kompetencji rodzicielskich każdej ze stron. Jak zatem postawić zarzuty niekorzystnej opinii?
Przede wszystkim budzi wątpliwości przekraczanie uprawnień przez biegłych i stawianie subiektywnych, herbal bez uwzględniania przekonań światopoglądowych osoby badanej, viagra ed osądów moralnych jej zachowań. Takie postępowanie biegłych budzi sprzeciw nawet wówczas, gdy biegli wskazują na dobro dziecka.
Częstą praktyką biegłych jest samodzielne dokonywanie ustaleń faktycznych co do sytuacji dzieci i rodziców. Jak wyjaśnił Sąd Apelacyjny w Warszawie w uzasadnieniu wyroku z dnia 11 czerwca 2014 r., sygn. akt 1117/13: ?opinia biegłych ma na celu ułatwienie sądowi należytej oceny zebranego w sprawie materiału wtedy, gdy potrzebne są do tego wiadomości specjalne. Nie może ona natomiast być sama w sobie źródłem materiału faktycznego sprawy, ani tym bardziej stanowić podstawy ustalenia okoliczności będących przedmiotem oceny biegłych. Ustalenie stanu faktycznego należy do sądu orzekającego, a biegli powinni udzielić odpowiedzi na konkretne pytania dostosowane do stanu faktycznego sprawy?.
O ile możliwe jest odtworzenie przebiegu badania, warto zastanowić się nad zarzutem niewłaściwego metodologicznie podejścia do badanego problemu, polegające na wykorzystaniu nierzetelnych, pseudonaukowych narzędzi diagnozy, zwłaszcza metod projekcyjnych (np. test Rorschacha).
We właściwym przygotowaniu zarzutów do opinii warto skorzystać z pomocy adwokata, ponieważ nie zawsze intuicja rodzicielska jest wystarczająca dla skutecznego podważenia niekorzystnej opinii.
Zgadzam się z Panią prof. Katarzyną Schier, która w wywiadzie dla ?Dużego Formatu? z dnia 16 kwietnia 2015 r. “Dla telewizji zrobię wszystko”, strona 10-11, stwierdza: ?Gdyby argument posiadania dzieci był wystarczający do tego, aby kompetencje rodzicielskie uznać za dostateczne, żaden psycholog nie byłby potrzebny. Bardzo mały procent rodziców krzywdzi dzieci świadomie, a jeśli tak się dzieje, mamy do czynienia z bardzo zaburzonymi osobami. Ale nie robimy wiele rzeczy nieświadomie. Niestety, często nie dostrzegamy realnych potrzeb naszych dzieci, “nie widzimy” ich jako odrębnych osób. Dzieje się tak, bo jako dzieci także nie byliśmy “widziani” przez naszych rodziców. To, jak traktujemy nasze dzieci, świetnie pokazuje badanie przeprowadzone w 2001 r. na zlecenie fundacji Dzieci Niczyje. Ponad tysiącom Polaków zadano pytanie: “Czy dziecko jest własnością rodzica?”. Ponad połowa uważała, że tak?.